Ludwik Dorn Ludwik Dorn
743
BLOG

WRAŻLIWOŚĆ MIN. SIKORSKIEGO

Ludwik Dorn Ludwik Dorn Polityka Obserwuj notkę 73

 

Wywiad p. Jarosława Kaczyńskiego dla „Gazety Polskiej”  http://niezalezna.pl/article/show/id/36553

został słusznie uznany za ważne wydarzenie polityczne, wywołał lawinę komentarzy i doczekał się odpowiedzi min. Radosława Sikorskiego – jednego z wspomnianych tam polityków PO http://www.tvn24.pl/12690,1664898,0,1,sikorski-slowo-zbrodnicza-nie-padlo,wiadomosc.html .

Nie dołączam własnego komentarza, przywołuję natomiast nieznane szerszej opinii publicznej fakty odnoszące się do fragmentu wywiadu i dodaję do nich własną interpretację.

Pan Kaczyński wspomina w wywiadzie swoją reakcję na przekazaną mu przez p. Sikorskiego informację o katastrofie rządowego samolotu i śmierci pasażerów i załogi:

„Powiedziałem mu: „To jest wynik waszej zbrodniczej polityki – nie kupiliście nowych samolotów”. Na tym rozmowa się skończyła./…/   Znów dzwonił Sikorski i kategorycznie stwierdził, że katastrofa była wynikiem błędu pilota. Pamiętam jego słowa: „to był błąd pilota”. 

Nie miał wątpliwości co do tego? Już wtedy wiedział, że zawinił pilot? 
Tak. Oznajmił mi to zdecydowanie i jednoznacznie. Teraz myślę, że zarówno Sikorski, jak i sam Tusk bali się, że publicznie powtórzę to, co powiedziałem Sikorskiemu podczas pierwszej rozmowy telefonicznej.”

W odpowiedzi p. Sikorski twierdzi, że słowo „zbrodnicza” nie padło oraz przypomina „historię przetargu na samolot odrzutowy dla polskiego rządu. Obecny szef MSZ, a w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza szef MON, powiedział, że rozpisał przetarg, do którego przystąpiło 6 firm, a to Aleksander Szczygło, szef MON w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, ów przetarg anulował. Dlatego jeśli chodzi o brak decyzji o zakupie samolotów, prezes PiS "powinien mieć o to pretensje wyłącznie do siebie", przekonywał Sikorski.”

               Nie wiem, czy określenie „zbrodnicza” padło, czy też nie. Natomiast wiem, że domysł, iż przyczyną katastrofy był stan techniczny „tutki”, a zatem pośrednio za tragedię odpowiada rząd, który nie kupił nowych samolotów był u p. Kaczyńskiego całkiem naturalny. A wiem to stąd, że p. Kaczyński jako premier źle ( o wiele gorzej niż śp. Lech Kaczyński) oceniał stan techniczny samolotów VIP-owskich i dążył do jak najszybszego zakupu nowych. Wspominał mi o tym parokrotnie – i wtedy, gdy byłem wicepremierem, i wtedy gdy byłem marszałkiem Sejmu. Najmocniej utkwiła mi w pamięci relacja p. Kaczyńskiego, że sprawa zakupu nowych samolotów dla VIP-ów i ich jak najszybszej dostawy przewinęła się podczas jego rozmów z prezydentem Sarkozym (14.06. 2007 r).

Podzielam też opinię p. Kaczyńskiego, że ponowny telefon p. Sikorskiego i jego stwierdzenie, że przyczyną katastrofy był błąd pilota wynikał z obawy przed publicznym podniesieniem kwestii odpowiedzialności za to, że nie doszło do zakupu nowych samolotów. Nie mam jednak żadnych przesłanek, by sądzić, że taka motywacja kierowała też premierem Tuskiem. Może tak, a może nie.

Przekonanie swoje opieram na następujących faktach. Sprawą samolotów dla VIP-ów zajmuję się w formie interpelacji i zapytań poselskich oraz listów do premiera gdzieś od połowy 2008 roku.  Zebrane materiały wskazujące jednoznacznie na odpowiedzialność min. Bogdana Klicha i min. Tomasza Arabskiego za brak zakupu nowych samolotów przekazałem premierowi Tuskowi i opinii publicznej 4 czerwca br. http://ludwikdorn.salon24.pl/190239,sprawa-samolotow-do-przewozu-najwazniejszych-osob-w-panstwie . Natomiast 13 maja udzieliłem dziennikowi „Polska” wywiadu http://www.polskatimes.pl/opinie/wywiady/255591,dorn-klich-skrecil-przetarg-na-samoloty-dla-vip-ow-jest,id,t.html , w którym stwierdziłem m.in., że min. Szczygło w początkach 2007 roku unieważnił przetarg rozpisany przez min. Sikorskiego na samoloty dla 36 specpułku, gdyż jego zdaniem był on ustawiony pod Embraery, że następnie w trakcie 2007 roku opracował nową dokumentację przetargową, która w lutym 2008 roku trafiła na biurko min. Klicha, oraz że min. Klich ten przetarg „skręcił” ( w sensie „skręcił mu łeb”), przetargu nie rozpisał i zaczął próbować dróg bezprzetargowych.

Tego samego dnia lub następnego zadzwonił do mnie min. Radosław Sikorski. Stwierdził, że przetarg, który on rozpisał był uczciwy, a min. Szczygło unieważniając go „uległ naciskom lobbystów”. Następnie zażyczył sobie, bym publicznie wycofał się ze stwierdzeń zawartych w wywiadzie ze mną. Oparłem p. Sikorskiemu, że problem ma nie ze mną, ale z premierem Tuskiem, który w marcu 2008 roku ( mówił o tym min. Klich) zaaprobował dokumentację sporządzoną przez min. Szczygło i zalecił pilną realizację przetargu ( do której nie doszło). Wycofania się z jakichkolwiek stwierdzeń odmówiłem. Na to p. Sikorski zagroził mi wystąpieniem na drogę prawną. Na pytanie czy ma na myśli proces karny z oskarżenia publicznego, proces karny prywatno-skargowy, czy też cywilny o ochronę dóbr osobistych nie odpowiedział, tylko ponowił swoje żądanie. Odparłem, ze proces karny zaprowadzi jego i jego rząd do krainy groteski( po drodze będziemy mieli w Sejmie procedurę uchylania immunitetu), a w procesie cywilnym znając linię orzeczniczą polskich i nie tylko sądów powodzenia mu nie wróżę, ale jak chce, to niech próbuje. Na koniec p. Sikorski zapytał, czy podtrzymuję swoje negatywne stanowisko, a po mojej potwierdzającej odpowiedzi rzucił, że zastanowi się nad dalszymi krokami. Na tym rozmowa się zakończyła.

Zdumiony tą rozmową byłem wielce, ale dopiero po lekturze wywiadu p. Kaczyńskiego dla „GP” zrozumiałem, że p. Sikorski jest na punkcie przetargu z 2006 roku na samoloty dla VIP-ów przewrażliwiony i być może nie bez przyczyny.

Do dziś milczałem w sprawie tej przedziwnej rozmowy, w której urzędujący minister groził posłowi opozycji wytoczeniem procesu. Cywilizowany i normalny sposób załatwiania takich spraw między ministrem a opozycyjnym posłem to sformułowane przez adwokata pismo przedprocesowe, które może być poprzedzone publiczną zapowiedzią procesu. Publikuję ten wpis nie po to, by wesprzeć p. Kaczyńskiego i poprzeć koncepcję polityczną, którą sformułował w wywiadach dla „Rzeczpospolitej” i „Gazety Polskiej”. Nie popieram jej, uważam ją za błędną i szkodliwą, m.in. dlatego, że zwiększa prawdopodobieństwo wygrania wyborów w 2011 roku przez PO, a to mi się nie uśmiecha. Publikuję ten wpis dlatego, że p. Sikorski w samoobronie przypisał zaniedbania swoje, a następnie rządu p. Tuska p. Jarosławowi Kaczyńskiemu. A to już wyraźne przekroczenie granic przyzwoitości, które istnieją i obowiązują także w polityce.

 

 

 

 

Ludwik Dorn
O mnie Ludwik Dorn

Banuję za wulgaryzmy i aluzje do życia osobistego mojego i innych oraz agresywną głupotę połączoną z chamstwem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka