Ludwik Dorn Ludwik Dorn
5128
BLOG

W TYM KUBLE NOWOGRODZKIE SĄ RUBLE?

Ludwik Dorn Ludwik Dorn Polityka Obserwuj notkę 57

 

 

Wiarygodności Rzeczpospolitej Polskiej jako realnego sojusznika krajów bałtyckich i – szerzej - Europy Środkowo-Wschodniej -  został zadany bardzo poważny cios. Komentatorzy, obserwatorzy i polityczni celebryci ekscytują się dotyczącymi stosunków polsko-amerykańskich ( np. „rośliny doniczkowe”) depeszami dyplomatycznymi. Dziennikarzy żyjących w subkulturze jednodniowych newsów można zrozumieć, zwłaszcza że komentują materiały ujawnione przez Wikileaks w przededniu spotkania prezydenta Komorowskiego z prezydentem Obamą.

Jednakże prawdziwa mina, która ciężko poharatała Polskę , to depesza ambasadora USA w Warszawie z 18 grudnia 2009 roku. A to jest problem poważny. Zacytujmy:

Podczas spotkania z 17 grudnia Komorowski ( chodzi o św. p. Stanisława Komorowskiego, podsekretarza stanu w MON, który zginął w katastrofie smoleńskiej – L.D.) wyraził zadowolenie z poziomu współpracy z innymi planistami NATO pracującymi nad EAGLE GAURDIAN (Czuwający Orzeł, chodzi o plan ewentualnościowy NATO – L.D.). Polacy aktywnie uczestniczą w procesie planistycznym i oczekują, że zostanie on zakończony w końcowych dniach lutego lub na początku marca. Komorowski wyraził sceptycyzm wobec koncepcji podejścia regionalnego w planowaniu ewentualnościowym, jako najlepszej drogi do posunięcia całego procesu do przodu. Oświadczył, że Warszawa opowiada się za odrębnym planem dla Polski, choć przyznał też, że zaakceptuje dwa komplementarne plany dla Polski i państw bałtyckich w ramach ogólnego planu EAGLE GUARDIAN. Dla Polski istotne jest uniknięcie jakichkolwiek opóźnień w zakończeniu procesu planistycznego lub też rozpoczęcie przeróbek ( rehash) uzgodnionych już komponentów planu, takich jak ocena zagrożeń. Dodał, że „w pełni zgadza się” z tym, iż omawiana kwestia powinna pozostać utajniona, jak tylko jest to możliwe, i że we „wspólnym interesie” jest unikanie publicznej debaty nad planami ewentualnościowymi NATO.

Problem polega na tym, że publicznie znany stał się, łagodnie rzecz określając, dystans rządu polskiego ( a zatem w wymiarze międzynarodowym Rzeczpospolitej jako państwa) wobec planów objęcia Litwy, Łotwy i Estonii regionalnymplanowaniem ewentualnościowym NATO. Podkreślam przymiotnik regionalnym, bo Polska, także rząd D. Tuska, opowiadała się wyraźnie za objęciem państw bałtyckich planowaniem ewentualnościowym, ale dodatkowo

Niemniej stanowisko zajęte przez rząd polski, które ujawnił wiceminister Komorowski 17 grudnia, zostanie zapamiętane nie tylko w Wilnie, Tallinie i Rydze, ale także w Kijowie, Tbilisi, Bratysławie, Pradze i Budapeszcie oraz w Moskwie. Przesłanie jest jednoznaczne – Polsce ufać nie można. To gorzej niż porażka, to – katastrofa. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo narodowe, to państwa – w przeciwieństwie do dziennikarzy i opinii publicznej – mają pamięć słonia. Jeśli w Wilnie jednak o tym zapomną, to Moskwa przypomni. Koncepcja jakiejkolwiek polityki wschodniej RP legła w gruzach.

Oczywiście, można by, na chłodno, bronić linii rządu Donalda Tuska wskazując na te aspekty, które podkreślał w rozmowie z ambasadorem Feinsteinem wiceminister Komorowski: obawę przed opóźnieniami w finalizacji procesu planistycznego. Wtedy rząd łamałby, i to drastycznie, zasadę solidarności regionalnej, ale przynajmniej w imię wąsko, zbyt wąsko, pojętego egoizmu narodowego.

Sam byłbym gotów, w imię rozumu, a nie serca, podjąć się takiej obrony, a zatem tego wpisu nie popełniać. Jest jednak jedno wielkie ALE…

Tym ALE jest depesza z poselstwa USA przy NATO w Brukseli z 16 grudnia, opisująca wydarzenia, które zaszły 15 grudnia. Zacytujmy jej obszerne fragmenty:

Stali przedstawiciele Polski, Estonii, Łotwy i Litwy oraz Sekretarz Generalny Rasmussen z uznaniem przyjęli decyzję USA, by poprzeć rozszerzenie ewentualnościowego planu NATO dla Polski (Eagle Guardian) na kraje bałtyckie. Ambasador Daalder ( ambasador USA przy NATO – L.D.) wraz z ambasadorem Niemiec Ulrichem Brandenburgiem przekazali odnośne stanowisko podczas odbytych 15 grudnia osobnych spotkań z Sekretarzem Generalnym, polskim Stałym Przedstawicielem oraz podczas wspólnego spotkania z Stałymi Przedstawicielami trzech państw bałtyckich. Ambasador podkreślił, że jest to inicjatywa w ramach rutynowego dostosowania istniejących planów ewentualnościowych; że militarna i geograficzna logika nakazuje, by obrona Polski obejmowała także obronę państw bałtyckich, oraz, że wiedza o tej inicjatywie, podobnie jak o innych planach NATO, powinna zostać ograniczona do ściśle ograniczonego kręgu wewnątrz NATO i nie może zostać podana do wiadomości publicznej/…/

Sekretarz Generalny z wielkim zadowoleniem przyjął poparcie USA dla podejścia, które wychodzi naprzeciw uzasadnionym oczekiwaniom trzech państw Natowskich. Polska zajęła ostrożniejsze stanowisko opatrując zgodę warunkiem, by nie doprowadziło to do opóźnienia w finalizacji odnoszącej się do niej części Eagle Guardian. Stali Przedstawiciele Państw Bałtyckich wyrazili wdzięczność za tę inicjatywę i podkreślili, że winien to być realny plan obrony ich krajów, a nie zwykły dodatek do planu ewentualnościowego obejmującego Polskę/…/

Ambasador Daalder nadmienił podczas tego spotkania, że to Niemcy wystąpiły z propozycją rozszerzenia Eagle Guardian na państwa bałtyckie/…/

Najpierw krótkie wyjaśnienie, a potem zestaw hipotez.

Wyjaśnienie: Analiza innych depesz oraz wiedza z innych źródeł pozwala na jednoznaczne stwierdzenie, że do późnej jesieni 2009 roku to Niemcy sterowały opozycją państw Europy Zachodniej wobec koncepcji rozszerzenia Eagle Guardian na państwa bałtyckie. I późną jesienią nastąpił polityczno-dyplomatyczny zwrot. USA zawarły w tej sprawie jakiś układ z Niemcami. Na czym dokładnie ten układ polegał, do końca nie wiadomo, ale jeden punkt jest jasny: rozszerzenie Eagle Guardian miało zostać przedstawione w NATO, jako niemiecka inicjatywa.

A teraz hipotezy wyjaśniające stanowisko rządu Donalda Tuska, bo nie wyobrażam sobie, by rzecz cała rozgrywała się poza premierem. Przedstawiam je w kolejności od najmniej do najbardziej niekorzystnej dla rządu.

Zacznę jednak od opisu stanu faktycznego wczesnym rankiem 17 grudnia ( nie wiemy, o której godzinie odbyła się rozmowa wiceministra Komorowskiego z ambasadorem Feinsteinem).Wiadomo było wtedy, że politycznie w NATO klamka zapadła. Zdecydowano o rozszerzeniu Eagle Guardian na Litwę, Łotwę i Estonię. Polska na spotkaniu 15 grudnia zgłosiła pewne ostrożne zastrzeżenia – I TO JESZCZE MOŻNA ZROZUMIEĆ. Jak jednak zrozumieć dużo ostrzejsze zastrzeżenia ( a właściwie sprzeciw) wobec rozszerzenia Eagle Guardian na państwa bałtyckie zgłoszony przez Polskę 17 grudnia wbrew stanowisku Litwy, Łotwy, Estonii, USA, Niemiec i Sekretarza Generalnego Rassmusena? Oto hipotezy

·        Głupota i ignorancja rządu Donalda Tuska

·        Całkowita dezorganizacja łączności dyplomatycznej. Np. 16 grudnia polski ambasador przy NATO nie wysłał depeszy do centrali. Albo: wysłał, ale ona gdzieś ugrzęzła i nie wiedzieli o niej premier, minister spraw zagranicznych, minister obrony narodowej.

·        Wszyscy wszystko w Polsce wiedzieli i zachowywali się racjonalnie. To znaczy wiedzieli, że klamka zapadła, że Eagle Guardian obejmie państwa bałtyckie, ale postanowili wysłać sygnał, że im się to nie podoba. Adresat sygnału mógł być tylko jeden: towarzyszu Putin, zechciejcie łaskawie pamiętać, że Donald Tusk i Radosław Sikorski byli przeciw. Ta hipoteza potwierdzałaby moją interpretację zasad prowadzenia polityki zagranicznej przez tandem Tusk-Sikorski – wielowektorowa oportunistyczna adaptacja, w ramach której podstawowym problemem jest to,  jak się dostosować do jednych silniejszych, by za bardzo się nie narazić innym silniejszym. A to prowadzi do zadanego przez Wieszcza pytania: Ej to kubeł, w tym kuble nowogrodzkie są ruble?

 

Powtarzam, nie zamieszczałbym tego wpisu, gdyby cała sprawa nie stała się publiczna. Ale stała się  i, jeśli Rzeczpospolita ma odzyskać wiarygodność w regionie, musi zostać wyjaśniona do końca, nawet jeśli będzie bardzo bolało. Trudno, lepsze to niż reputacja państwa zdradzieckiego. Dlatego zwróciłem się do przewodniczącego KP PiS Mariusza Błaszczaka, który udzielił mi promesy, że posłowie PiS podpiszą wniosek o zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia Komisji Obrony Narodowej poświęconego wyjaśnieniu stanowiska Polski wobec procesu rozszerzenia Eagle Guardian na państwa bałtyckie. Zgodnie z regulaminem Sejmu na wniosek 1/3 posłów komisji przewodniczący musi zwołać takie posiedzenie. Oczywiście, na posiedzeniu komisji większość rządowa może przegłosować, że go nie chce. Ale to już jest ważny fakt polityczny.

PS. Wpis niniejszy jest też  po trosze odpowiedzią na wątpliwości, dlaczego podpisałem porozumienie z  PiS. Gdybym dalej pozostawał „gołym” posłem niezrzeszonym, nigdy nie doprowadziłbym do zwołania posiedzenia komisji sejmowej. A jako poseł niezrzeszony, ale sprzymierzony, doprowadzić do posiedzenia komisji mogę.

.

Ludwik Dorn
O mnie Ludwik Dorn

Banuję za wulgaryzmy i aluzje do życia osobistego mojego i innych oraz agresywną głupotę połączoną z chamstwem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka