Ludwik Dorn Ludwik Dorn
5134
BLOG

PISOWSKIE MRZONKI ŚLĄSKIE

Ludwik Dorn Ludwik Dorn Polityka Obserwuj notkę 71

 

Trudno wiązać większe nadzieje, a nawet żywic elementarny szacunek dla formacji politycznej, której najwyższe kierownictwo jest w najważniejszych dla kraju sprawach całkowicie niekompetentne i wykazuje się najdalej posuniętą ignorancją.
Ostatnio rażący pokaz niekompetencji i ignorancji dał szef śląskiej PO i wiceminister gospodarki, w swoim czasie charyzmatyczny lider parlamentarny p. minister Tomczykiewicz. Stwierdził ten dżentelmen, że wiemy, że niektóre zakłady wydobywcze są trwale nierentowne i dodał, że zarządy spółek będą musiały podejmować odważne decyzje.
Rzecz w tym, że problemu likwidacji, niektórych kopalń nie stawiały od paru lat na porządku dnia spółki węglowe, a także ministerstwo gospodarki. Lider śląskiej Platformy strzelił sobie i swojej partii w stopę, także w kategoriach politycznych, bo taka wypowiedź nie mogła na Śląsku przejść bez echa.
Okazję natychmiast wykorzystał PiS, o co nie można mieć do tej partii pretensji. W trybie pilnym zorganizowano w Katowicach konferencję prasową pt. „Czas na Śląsk” z udziałem m.in. prezesa J. Kaczyńskiego i głównej pisowskiej „specjalistki od gospodarki” wiceprezes B. Szydło.
Prezes Kaczyński, jak to prezes Kaczyński, mówił o polityce i, bez wymieniania nazwy, atakował „Solidarność”: chciałem też powiedzieć jeszcze jedno – mianowicie jest tak, że ta swego rodzaju arogancja władzy, bo to są decyzje o nieliczącym się ze społeczeństwem charakterze – jest pewnie łatwiejsza w momencie, gdy te siły, które bronią polskiej pracy, pracowników i przemysłu, przedsiębiorców, się rozdzielają. Gdyby w trakcie wyborów w Rybniku tego nie było, to trudniej byłoby podejmować takie decyzje i formułować takie zapowiedzi. Musimy być razem, żeby bronić polskich interesów ekonomicznych, interesów polskich pracowników i przedsiębiorców.
Panu prezesowi chodziło o to, że w Rybniku w wyborach uzupełniających do Senatu „Solidarność” nie poparła kandydata PiS-u posła Bolesława Piechy, lecz kandydata niezależnego pana Józefa Makosza. Bolesław Piecha zdobył 28%, a Józef Makosz – 20.
Stąd szantażyk polityczny i próba zdezawuowania potencjalnej konkurencji – jeśli na Śląsku likwidowane będą kopalnie, to winna temu będzie „Solidarność”, bo nie popiera PiS-u. Szantażyk jak szantażyk, tego rodzaju zabiegi w polityce się zdarzają, czasami bywają skuteczne, czasami nie. Gdyby wystąpienia na konferencji PiS ograniczyły się tylko do tego typu kwestii, nie byłaby ona warta najmniejszej wzmianki.
Jednakże PiS postanowił nie tylko zaatakować PO i zaszantażować „Solidarność”, ale pokazać, że ma program dla Śląska i górnictwa węgla kamiennego. Ten program prezentowała wspomniana wiceprezes Szydło. Z wygłoszonego wielosłowia da się wycisnąć jedno zdanie, które stanowi kwintesencję pisowskiego programu dla górnictwa węgla kamiennego: Kopalń nie można zamykać, trzeba szukać innych rynku zbytu.
Kopalń nie można zamykać – pełna zgoda. Natomiast pół zdanka o innych rynkach zbytu to pokaz niewiarygodnej niekompetencji i ignorancji pisowskiej specjalistki od gospodarki.
Na czym bowiem rzecz polega. Po pierwsze, na węgiel na „innych rynkach zbytu” popyt jest, ale niekorzystny wpływ na ceny wywołuje spowolnienie gospodarki chińskiej (największego konsumenta węgla) oraz odchodzenie od węgla w wyniku rewolucji łupkowej gospodarki USA, co powoduje gwałtownie zwiększający się eksport surowca do Europy i wpływa na cenę. Po drugie, jeśli chodzi o polską produkcję węgla kamiennego, to wzrasta i będzie wzrastać znaczenie wydobywanego także w Polsce jego konkurenta – węgla brunatnego. Po trzecie, koszt produkcji tony węgla kamiennego w Polsce to ponad 90 dolarów za tonę; koszt  produkcji w Azji - 40-60 dolarów, a w Rosji – 80 dolarów. Wszyscy polscy eksperci określają nadzieje na zwiększenie wolumenu eksportu – a to jest jedyna propozycja programowa PiS-u -  jednym uprzejmym słowem – mrzonki.
Jedynym sensownym i racjonalnym celem jest obrona polskiego rynku dla polskiego węgla. A jesteśmy pod potężną presją oferty eksportowej z Rosji i Ukrainy. Import węgla do Polski w 2011 to 15 mln ton, a w 2012 – prawie 11 mln ton, przy sprzedaży na rodzimym rynku 64,6 mln ton węgla własnego. Nie ma tu innej drogi niż obniżka kosztów. Wskazuje na to przykład lubelskiej Bogdanki, która jako jedyna spółka nie musiała się zmierzyć z problemem sprzedaży.
Uważam, że realizacja tego celu jest możliwa bez zamykania kopalń., choć nie będzie łatwa . Wymaga zerwania przez rząd z bezprogramowym dryfowaniem przerywanym od czasu do czasu ekscesami wrodzaju przytoczonej wypowiedzi min. Tomczykiewicza. Wymaga też, po sformułowaniu sensownego programu dla branży połączonego z określeniem mixu energetycznego w perspektywie co najmniej 15-letniej, głębokiego porozumienia w trójkącie spółki węglowe – związki zawodowe – gminy górnicze.
 
Ludwik Dorn
O mnie Ludwik Dorn

Banuję za wulgaryzmy i aluzje do życia osobistego mojego i innych oraz agresywną głupotę połączoną z chamstwem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka